DZINGLI I JEJ PILKA

Od pilki wszystko sie zaczelo. Jako niedoswiadczona wlascicielka malego szczeniaka ( nasz pierwszy rodzinny pies trafil do nas dopiero jako zameczony podrostek) zupelnie nie wiedzialam, jak i w co bawic sie z takim maluchem. Jesli uznac, ze "zagryzanie" innych psow nie jest zabawa, to nasz juz teraz wiekowy terier szkocki w ogole nigdy sie nie bawil...Zakupilam cale pudlo najrozniejszych zabawek, kwiczacych i nie kwiczacych i mala Dzingli mogla sobie przebierac. Na spacery wychodzilismy bez zabawek i Dzingli nudzila sie, bo nauczyla sie niesmialosci od swojej pani i nie chciala podchodzic do innych psow. Az pewnego razu zniknela w krzakach i wrocila z mala, gumowa pileczka w pysku, ktora wyczekujaco
rzucila mi pod nogi. Od tego czasu wyjscie na spacer bez pilki jest wrecz niemozliwe, trzeba rzucac i rzucac. Zawsze przynosi ja z powrotem" Na pilke" Dzingli nauczyla sie wszystkich komend, wrecz sama, wiedzac, ze za grzeczne " siad ", "lezec" itp. zaraz bedzie mogla gonic za swoja ulubiona zabawka. Czasami Dzingli nawet spi ze swoja pilka w pyszczku.

Powoli zaczelam urozmaicac nasze zabawy z pilka, bo ilez mozna tylko rzucac przed siebie. Teraz mamy ich caly repertuar!

Oto kilka zdjec:

 

 

 

AGILITY

Jako ze zabawy z pilka tylko dla Dzingli nie sa nigdy monotonne, postanowilam sprobowac treningu agility.

Bardzo jej sie to spodobalo- sama z siebie wlazla na kladke i nie chciala zejsc. Szybkoscia moze prawie konkurowac z borderami w naszej grupie- z trudem za nia nadazam. Widok tak szczesliwego psa sprawia mi duza przyjemnosc!

 

 

<<<<<<<POWROT